W centrum ceramiki – serce Bolesławca
- Justine
- 4 wrz 2016
- 2 minut(y) czytania
Kocham ceramikę - mam nadzieję miłością odwzajemnioną. Swoją ukochaną bolesławiecką filiżankę w wersji unikatowej (przywiezioną notabene z wakacji w Karpaczu), traktuję niemal z czcią. Dlatego mój powrót na Dolny Śląsk potraktowałam jak spełnienie marzeń. Nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i nie pojechać do bolesławieckiej fabryki ceramiki. Nie zabrakło też wizyt w firmowych sklepach i zachwycających muzeach.

Bolesławiec z ceramiki zasłynął dzięki położonym wokół naturalnym pokładom gliny. Początki garncarstwa sięgają już wczesnego średniowiecza, a pierwsze potwierdzone źródła dotyczące tamtejszych garncarzy pochodzą 1380 r. Prawdopodobnie przed 1511 powstały pierwsze ceramiczne cechy. Ta tradycja utrzymuje się do dziś. Wiosną tego roku swoją działalność rozpoczęło Stowarzyszenie Gmin Ceramicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Jego założycielami są Miasto Bolesławiec, Gmina Bolesławiec oraz Nowogrodziec. Stowarzyszenie dba o zaciśniecie współpracy między gminami, instytucjami czy producentami związanymi z branżą ceramiczną. Moim zdaniem to fantastyczna inicjatywa. Jeszcze jakiś czas temu ceramika przeżywała kryzys. Mnóstwo wspaniałych naczyń znikało z naszych domów, według wielu osób symbolizując koniec wszystkiego co stare i niemodne. Ceramika (podobnie jak kryształy) była też odzwierciedleniem skończonej dla nas już epoki. Nie mogę się z tym zgodzić i przeboleć tak ogromnych i cennych strat. Całe szczęście współcześni styliści wnętrz, osoby zajmujące i interesujące się designem, z zamiłowaniem szukają tego co się „uchowało’ na targach staroci. Również bolesławieckie wytwórnie ceramiki (jeśli nie wiecie, jest ich kilkadziesiąt – nie jedna!) stawiają nie tylko na tradycyjne modele (np. pawie oczko) ale i sezonową współpracę ze wspaniałymi artystami, nowe kompozycje i naprawdę nowoczesne wzornictwo. Dlatego by choć trochę poznać historię garncarstwa i ceramiki, zachęcam wszystkich by wybrali się w tę niezwykłą podróż do Bolesławca. Zacznijcie od muzeum, przez jedną z fabryk, po firmowe sklepy. Poznacie nie tylko niezwykłą historię gliny i rzemiosła. W 2007 r. na pozostałościach jednej z garncarni podczas badań archeologicznych natrafiono na 18 000 fragmentów ceramiki pochodzącej z XVI – XVII w. Ze znalezionych elementów udało się zrekonstruować 101 naczyń. Wśród nich znalazły się dzbany pokryte szkliwem kobaltowym czy dekoracją nakładkową. Robią naprawdę ogromne wrażenie. Również wiele modeli z lat 70 z powodzeniem może stanowić ogromną inspirację dla współczesnych prac, a wzory z powodzeniem mogą gościć na naszych stołach jako współczesne. Zwiedzenie samej fabryki jest również warte polecenia – szczególnie dla takich ceramicznych freaków jak ja. A sklepy… fajnie mieć na karcie lub w portfelu nieco gotówki. Kupicie tam nie tylko najnowsze modele, unikatowe cuda ale i nadwyżki produkcyjne oraz modele często z małymi skazami po okazyjnych cenach. Samo miasto, a szczególnie jego centrum robią wrażenie i zaskakują. Może moje zdjęcia Was zachęcą do tej podróży.
Comments