5080st. Peggy's Boutique ♥♥♥
- Justine
- 4 kwi 2016
- 2 minut(y) czytania
Dzisiejszy wpis nie jest stricte o designie. Odsłonię przed Wami jednak trochę siebie, mojego prywatnego kawałka świata i momentów, które tylko czekają by nadejść. Prawda pierwsza Zacznijmy od tego, że nie trzeba być wyjątkowo światłym by okryć, że kocham wszystko co wiąże się z wizualnym pojmowaniem świata. Spektrum jest też dość szerokie – począwszy od błękitu nieba, zieleni trawy, bzów, bzów, bzów;), przez piękne przestrzenie, meble, dodatki, kończąc oczywiście na ciuchach, które uwielbiam (czyt. KOCHAM!) równie jak design. Tak naprawdę chętnie bym połączyła jedno z drugim i znalazła na to złoty środek, jednak trudno ubierać meble (choć w sumie ubieram je projektując tkaniny;) ale wiecie - chodzi mi o prawdziwe ubrania. Dlatego jeśli chodzi o modę, zostawiam to innym, a ja tylko wzbogacam swoją garderobę o nowe wspaniałości, chętnie udzielając przy tym innym wizerunkowych porad. Prawda druga
Wierzę, że w naszym życiu nawet najdrobniejsze rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu, w określonym miejscu i czasie. Mimo że nie zmieniają nas o te o przysłowiowe 180 stopni, potrafią popsuć nam humor na cały dzień lub sprawić, że uśmiechamy się przez cały tydzień. Dlatego nie ma niczego fajniejszego, kiedy w najmniej oczekiwanym momencie trafiasz w miejsce, które zawsze Cię interesowało, ale z jakiegoś powodu nigdy nie było odwagi by je poznać. Właściwie to dlaczego? Chyba dla tego popołudnia :) Prawda trzecia - 5080st. Peggy's Boutique ♥♥♥ O okolicznościach mojego spotkania z Anią nie będę Wam wspominała. Generalnie postanowiła zabrać mnie do butiku, który prowadzi jej koleżanka. Coś mnie tknęło, że zabiera mnie właśnie tam, do 5080st. Peggy's Boutique i ... cholera - serio mnie tam zaciągnęła :) Początkowo wycofana, by nie przeszkadzać dziewczynom w spotkaniu, oglądałam ciuchy, które już od tak dawna mnie intrygowały. Te sukienki w czaszki, grochy, ołówkowa spódnica w kwiaty (może poczeka na mnie?), spódnice z koła i te śliczne niebieskie lordsy! Widzę już kolejne stylizacje, przeglądam, przymierzam buty, a Gośka robi nam kawę. Czuję się świetnie, więc zaczynam gadać i rozkręcam się. Rozmawiamy o Cieleckiej i Ostaszewskiej, które robiły zakupy w butiku dzień wcześniej (abstrahując – uważam, że Ostaszewska to zajebista laska!), sex-turystyce, miłości za pieniądze i ...nie wytrzymuję, bo tak bardzo wizualnie mi się tu podoba. Już wiem, że chcę zrobić zdjęcia, napisać o tym miejscu i jeszcze ta sukienka Myszki Mini, na którą ciągle zerkam. Myślę - za nic w nią nie wlezę, dla kogo do cholery szyją takie małe ubrania? Przebieramy się jednak na totalnym spontanie i robimy zdjęcia. Bez problemów wchodzę w mini (je je je), zakładam lordsy i już wiem, że nic nie oddam.
Wszystko tu do siebie pasuje – wystrój, dodatki, ściany, żółty fotel, walizy i … Gosia. Wnętrze stanowi przemyślaną i jednolitą całość, która tylko dodaje blasku ubraniom. Jest tak przytulne, trochę jak w scenicznej garderobie. Ja natomiast zapominam, że za drzwiami tak szybko płynie świat i Ci wszyscy ludzie – hipsterzy, korporanci, ludzie sukcesu i pokolenie startup'ów. Dziewczyny, dziękuję Wam za to popołudnie, a butik polecam szczególnie facetom. Zabierajcie tam swoje kobiety! KONIECZNIE ♥ Adres: Łódź, Off Piotrkowska 138/140 Na koniec jeszcze jedno. Jeśli czytasz to trzymając na kolanach laptopa, masz nową bliznę długości 10 cm na brzuchu, to znaczy, że jesteś wstrętnym Oskarem, który czym prędzej powinien zamknąć się w swoim metalowym koszu.
Kommentare