Powrót do natury – pieńkowe must have
- Justine
- 31 sie 2015
- 2 minut(y) czytania
Fakt, że uwielbiam drewno nie jest żadną tajemnicą. Zapach, naturalne ciepło, struktura… w drewnie wszystko jest doskonałe. Stąd właśnie mój podziw do architektury norweskiej i uważam, że nie sposób nie zarazić się tamtejszą lubością do naturalnych materiałów, którą szczególnie do drewna, pałają niemal wszyscy. Moda na Skandynawię, a także „pieńkowe” meble zagościła u nas na dobre. Stoliki nocne, kawowe, siedziska, świeczniki. Zapewne realizując swoje pomysły nie robię niczego odkrywczego, postanowiłam jednak (przynajmniej chwilowo) nie przeglądać propozycji projektantów, a zrobić coś własnego. Co prawda zostałam szybko uświadomiona, iż to niemożliwe, biorąc pod uwagę, że świat zamieszkuje 6 mld ludzi, ale przecież moja komoda jest niepowtarzalna (a komód ci pod dostatkiem)!!! Gotowe projekty niebawem pojawią się na mojej stronie w części Kolekcja. Zdradzę jednak, że jeden z projektów inspirowany jest moją ukochaną kredką ołówkową, drugi natomiast odwołuje się do południowej stylistyki naszego kraju i czystej natury.

Pomyślałam jednak, że zainteresuje Was jak samodzielnie poradzić sobie z kawałem czystego drewna. Prace nie są skomplikowane, choć wymagają czasu i w zależności od gabarytów drewna - siły. Jeżeli ktoś jest tak jak ja mizernej postury, a co za tym idzie siły, radzę zaopatrzyć się w pomoc kogoś silniejszego. Nie to że nie dałam rady, ale siłaczka ze mnie żadna.
Zgodnie z moim pomysłem, oprócz mocnych rąk będą Wam potrzebne: dłuto, szlifierka, papier ścierny, pędzel, preparat chroniący przed rozwojem pleśni. Dalej, w zależności już od Waszego pomysłu – farby, bejce, lakier ochronny i wszystko co podyktuje wyobraźnia. Oczywiście niczego nie zrobicie bez solidnego pniaka, który powinien pochodzić z części drzewa liściastego – drzewa iglaste wydzielają żywicę, więc jeśli to nie stanowi problemu, może być np. sosna. To co przede wszystkim musicie zrobić, to wysuszyć drewno. Tak naprawdę jest to proces niezwykle długotrwały i jeśli tylko możecie, postarajcie się już o wysuszone kawałki. Jednak kiedy pieńki ładnie przeschną, zabieramy się za czynności, wyglądające na typowo męską robotę, ale to tylko taka ściema ;)



Teraz do akcji wkracza dłuto, którym zdzieramy korę. Po dokładnym oczyszczeniu szlifujemy pniaki szlifierką i ręcznie papierem ściernym , nie przesadzając, a pozbywając się jedynie odstających włókien. Po wyrównaniu powierzchni czas na preparat zapobiegający rozwojowi pleśni. Dzięki temu doprowadzimy nasz materiał do stanu używalności i zabezpieczymy go przed działaniem czynników zewnętrznych. Teraz już wszystko zależy od naszej kreatywności. Jeżeli lubicie samą naturalność, wystarczy lakier zabezpieczający, jeżeli potrzebujecie koloru – użyjcie farby. Możecie również ograniczyć się do absolutnego minimum i zostawić również korę. Liczy się inwencja! Powodzenia :)
Comentários